Krok od człowieczeństwa


Zostaliśmy w tym motelowym pokoju, czekając na jakiś cynk od Dantego. Pomieszkujemy tu prawie jak w jakiej komunie. Constanca świetnie gotuje, nie to co ja. Mnie się nigdy nie chciało gotować dla mnie samej. Prawie poczułam się jak… no nie, w domu to może przesada. Ale to miło wrócić z miasta i zjeść coś naprawdę smacznego. Większość czasu i tak spędzałam poza pokojem, jednak pięć osób w jednym pomieszczeniu to ciut dużo. Dlatego głównie przesiadywałam w bibliotece albo u Czarnego. Zgodził się poduczyć mnie w sferze Ducha. Poza tym, nawet gdyby nie… to i tak miło pogadać z kimś, kto mówi tym samym językiem. No i czasem postawi flaszkę… albo dwie.

Nie wiem, dlaczego wszyscy patrzyli na mnie tak dziwnie, jak ostatnio wróciłam od Czarnego. Remy chleje, co chwilę, a jak człowiek raz czy dwa wróci porządnie nawalony to już robią wielkie halo. Najlepszy był i tak Adam, który nie mógł zrozumieć, jak po wypiciu pół litra jestem w stanie chodzić. Człowieku! Lata praktyki! Constanca za to nie była przekonana, czy ja do Krzesimira chodzę się uczyć, czy tylko pić. Nie moja wina, że soczewką Czarnego na duchy jest wódka. W sumie dobrze, że wódka, a nie czysty spirytus. Et Spiritus Sanctus… Zresztą, ja żeby skupić się na Duchu muszę się otruć. A pewnie im więcej będę chciała zrobić, tym więcej będę tej trucizny potrzebować. Hm, pewnie Constanca zauważyłaby, jakbym posadziła tuż obok jej ziół szalej czy lulecznicę…

W sumie alkohol to też trucizna. Zaczynam rozumieć, dlaczego Profesor wolał mnie zostawić pod opieką ks. Morgana, a nie Czarnego. Choć i tak więcej kontaktu mam z nim, niż z ks. Morganem. A skoro już o Niebiańskich mowa, to Kilian naskoczył na mnie, że idziemy na akcję a ja się upijam. Hello!, jakby mi który powiedział, że coś się dzisiaj szykuje… wypiłabym mniej. Zresztą i tak Constanca usunęła ze mnie alkohol swoją mocą. Niestety właśnie wtedy Remy połączył kropki. Poprosił ją, by nigdy więcej mu tego nie robiła, bo to był koszmar. Może trochę mi wstyd, że Dante był tego wszystkiego świadkiem… ale z drugiej strony, ludzka rzecz się napić. Czasem trzeba się zresetować.

*

Dante wskazał nam klub, w którym wampiry miały się zasadzić na innego upiora, żeby go porwać. Green X. Jakaś tancbuda dla młodych gniewnych. Spróbowaliśmy się wtopić, chociaż nie wiem jak to w sumie wyszło… trochę odstawaliśmy mimo wszystko. W każdym razie uzbroiliśmy się w parę kołków i dużo innych rzeczy. Przeszliśmy jakby nigdy nic koło bramkarza, którego najbardziej zainteresował biust Constancy. Na resztę nie zwrócił większej uwagi.