Zabawa w "kotka i myszkę"

Pojechaliśmy tam od razu, nie było sensu się zastanawiać. Mieszkanie było opuszczone i zdemolowane. Jak później Remy z Adamem badali Czas, dowiedzieliśmy się, że za stan mieszkania odpowiadały wampiry, które uwolniły Angelę. W każdym razie… znaleźliśmy laboratorium, które było ukryte podobnie jak w poprzednim mieszkaniu. Bogowie, jak ciężko pozbyć się spod powiek tego obrazu…

Na stole prosektoryjnym leżał rozbebeszony Morr. Flaki i krew była wszędzie. Na ścianach, podłodze a nawet na suficie była masa symboli, które nic mi nie mówiły, poza tym, że to magia z którą nie chcę mieć do czynienia. Zbierało mi się na wymioty, ale udało mi się opanować.
Poza tym były tam jeszcze dwie rozbite tuby do przetrzymywania wampirów. Adam chciał sprawdzić przeszłość trupa, ale oczywiście nie pomyśleliśmy, że to może być pułapka. W ciele Morr’a Rob zaklął ducha, który zaatakował Adama, jak ten tylko się nad nim pochylił. Spróbowałam rozpleść zaklęcie trzymające ducha, ale to nie było proste. Trzeba się było skupić, a widok tego, co zostało z Morr’a był mocno… rozpraszający. W końcu wspólnymi siłami z Remy’m sprowadziliśmy moc Peruna, i usmażyliśmy to, co zostało z Morr’a, zanim Adamowi stało się coś poważniejszego. Ech. Wyładowanie elektryczne było tak silne, że siadł prąd w całym budynku.

Adam z Remy’m sprawdzili przeszłość mieszkania. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że wampiry bez problemu obsługują te tuby. Jak później wyjaśniła Angela, którą przycisnął Remy, oni używają podobnych do więżenia wampirów, na których prowadzą eksperymenty. Poza tym w drugiej tubie też był uwięziony wampir. Jeden z tych, którzy uwolnili Angelę – wypił go. Obrzydlistwo.


Kto ty jesteś? Potwór mały.


A mogłam nie stawać okoniem Przeznaczeniu. Choć kto wie, może właśnie moim Przeznaczeniem było nie dopuścić tych słów, aby wyszły z mych ust? Nie mam pojęcia. To się robi okrutnie zagmatwane. Z drugiej strony, Dante mówi, że jeśli chodzi o morderstwo na Morrisonie, to możemy spać spokojniej. Inni Tradycjonaliści nie powinni na nas już polować. Tyle dobrego w tym całym bagnie.

*

Po wyjściu Remy’ego każde z nas zamknęło się we własnych myślach. Siedziałam przy oknie, wpatrując się w mrok. Czym różnisz się od tych, których nazywasz potworami? Dobrze wiem, że nie jestem już zwykłym człowiekiem. To, czy oddalam się od człowieczeństwa… Czy to zaczęło się, gdy ten arabski skurwiel porwał Kaśkę i zrobił z niej przynętę na drugiego wampira? A może gdy patrzyłam jak Anita zabija człowieka w moim mieszkaniu?… Albo jak włamywałam się do piwnicy meczetu? Czy jak wykradaliśmy kielich z kościoła? Albo gdy próbowałam przekonać diakona, że wikary jest wampirem i powinniśmy go zabić? Albo jak poszliśmy zniszczyć tamtą wampirzycę w Grand Hotelu? ...Czy Przebudzenie w ogóle, cokolwiek zmieniło poza tym, że teraz mam magiyę? Może ta potworność była od zawsze we mnie? Przecież w każdym z nas jest dobro i zło, cała reszta to proporcje.

Telefon od Angeli wyrwał mnie z ponurych myśli. Podobno miała jakieś informacje, które mogłyby nam pomóc. Chciała się spotkać, ale nie bez podstaw obawiała się spotkać z nami wszystkimi. Zgodziliśmy się, że Adam pójdzie z nią pogadać, a my będziemy wszystko słyszeć. Miał mieć połączenie z Kilianem. To dobre rozwiązanie, nie chcę oglądać tej wampirzycy. Nic mi nie zrobiła, a jednak… niechęć do takich istot jak ona jest silniejsza ode mnie. Chyba podświadomie winię wszystkie wampiry za spierdolenie mi życia.

*

Żółte Cienie

Popołudniu dotarliśmy do Yellow Springs. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Constanca zatankowała vana, a Remy w tym czasie skoczył do środka, bo dziwnym zbiegiem okoliczności burbon nie kopał go tak, jak powinien…
Remy wrócił po jakimś kwadransie. Był czymś wyraźnie wstrząśnięty, wsiadł do samochodu i kazał nam odjeżdżać, jak najprędzej. Po dłuższym wypytywaniu go, co się stało, wreszcie powiedział. Sprzedawca zapytany o Morrisona poszedł na zaplecze i popełnił samobójstwo. Najwyraźniej Nephandi nałożył na tamtego okrutną klątwę. To przerażające, że ludzie mogą być tak głęboko przesiąknięci złem.

Dłuższy czas włóczyliśmy się po Yellow Springs, szukając jakichś śladów Morrisona. Remy'emu udało się wypytać parę osób. Na szczęście im nic się nie stało. Ponadto Remy, wspólnie z Adamem zbadali, czy w okolicy nie ma miejsca, w którym plotłyby się ludzkie losy bardziej niż gdziekolwiek indziej. W ten sposób trafiliśmy tylko do domu młodego urzędnika nazwiskiem John Anderson, który zmarł przed tygodniem. Z badań, jakie wykonali w jego domu Remy i Adam, wynikało, że wyszedł razem z Morrisonem. I już nie wrócił; istniało prawdopodobieństwo, że to Nephandi maczał palce w śmierci tamtego człowieka. Jednak nadal nie wiedzieliśmy, gdzie mogłoby być laboratorium maga.
Jednak to, co zrobił Remy z Adamem, podsunęło mi inny pomysł. Skoro Morrison miał w tej mieścinie laboratorium, a do tego był potężnym magiem, na pewno zbudowałby pracownię jeśli nie na, to tuż obok Węzła. Pomogłam Kilianowi spleść moc, tak aby mógł widzieć przepływy Pierwszej. Moc spływała w kierunku centrum Yellow Springs, więc podążyliśmy za nią.

Dotarliśmy do jakiejś starej szkoły. Naszą obecnością zainteresowała się starsza kobieta, która mieszkała obok. Postanowiliśmy się rozdzielić. Adam z Remy'm poszli porozmawiać ze staruszką, zaś Constanca, Kilian i ja, mieliśmy za zadanie odnaleźć laboratorium maga. Kierowani przez Kiliana dotarliśmy na tyły szkoły. Wyszliśmy na boisko. Okazało się, że Węzłem było młode, wyjątkowo zdrowe drzewko. Sięgnęłam delikatnie po kłębiącą się w nim moc, zatrzymując jej trochę dla siebie. Jednak nie było to miejsce, którego szukaliśmy. Rozglądając się wokół dostrzegałam, że jest uchylone jedno z piwnicznych okien, znajdujące się bezpośrednio pod salą gimnastyczną, z której właśnie wyszliśmy. Constanca skupiła się i stwierdziła, że wyczuwa żyjące istoty w tamtym pomieszczeniu.