Ani grama prawdy

Jeszcze zanim zaczęła się właściwa kampania, a gracze radośnie tworzyli postacie, Mol pokazał nam trailer do kampanii. Zachęciło to nas do stworzenia trailerów, które w jakiś sposób przedstawią przyszłym współgraczom nasze postaci. Zasygnalizują, jakie są, lub co ich kiedyś spotkało intrygującego. Poniżej zamieszczam trailer, który sama napisałam.

Tu przydałoby się parę słów wyjaśnienia: Postać, którą odgrywam w Magu - pochodzi z "odzysku". Prawie dwa lata temu graliśmy parę sesji WoD pod przewodnictwem Mola. Była to jednak nowa edycja Świata Mroku. Graliśmy zwykłymi ludźmi, którzy musieli borykać się ze świadomością tego, że świat nie jest taki, jak sądzili. Przygody jakie przeżyli, a przeżyć im się udało, były bardzo interesujące. Nie chciałam tracić tak ciekawej postaci, z żywą historią. Na szczęście Mol zgodził się na przeniesienie mojej bohaterki do swojego Maga.

Poniższy trailer jest mocno zmanipulowanym opisem pierwszej sesji, jaką rozegrałam tą postacią w Świecie Mroku. Aż chciałoby się go zatytułować - "Ani grama prawdy":




***

Gdańsk, parę lat temu

Sprawa 3852/07. Porwanie. 

Pokrzywdzona: Katarzyna Łaska, lat 22; 
Porywacz: NN.
Status sprawy: zakończona.

Nagranie dołączone do akt sprawy 3852/07: Przesłuchanie świadka prowadzone przez biegłego psychiatrę sądowego, dr hab. med. Wiolettę Hengel-Pietrzycką.

*początek nagrania*

- Proszę się przedstawić, pełnym imieniem.
- Joanna Zofia Brzóska.
- Data i miejsce urodzenia?
- Szpital miejski w Starogardzie Gdańskim, 13 grudnia 1985 roku.
- Mieszka pani w Gdańsku?
- Tak, z domu wyjechałam na studia. Skończyłam je w czerwcu tego roku, ale postanowiłam zostać w Gdańsku.
- Dobrze. Proszę mi opowiedzieć, co pamięta pani z okresu między dwudziestym a dwudziestym czwartym października bieżącego roku?
- Dwudziestego… Kasia nie wróciła na noc do domu. Jak przyszłam z pracy wieczorem to znalazłam jej wiadomość, że nie uwierzę, kto do niej pisał, i że opowie mi wszystko, jak tylko wróci. Następnego dnia też się nie pojawiła. W nocy dostałam od niej sms'a, brzmiał tak: „zabrał mnie do s862964”. Domyśliłam się, że chodziło o stocznię.
- Nie zgłosiła pani zaginięcia.
- Nie minęła nawet doba... Na policji pewnie by mi powiedzieli, że Kasia jest dorosła, a sms niczego nie dowodzi... Wie pani, jak to u nas jest. Chociaż bałam się, że ktoś ją porwał. Chciałam zgłosić zaginięcie dwudziestego drugiego, wieczorem, gdyby do tego czasu nie wróciła.
- Powiadomiła pani o swoich podejrzeniach kogokolwiek z rodziny pokrzywdzonej?
- Nie. Jej rodzice to starsze, schorowane osoby. Ojciec Kasi jest już po dwóch zawałach. Jak z czystym sumieniem miałabym im powiedzieć, że ich córka zniknęła? Poza tym, na stałe mieszkają w Szpęgawsku, więc co oni mogliby zrobić, poza zamartwianiem się?
- A partner pokrzywdzonej, u którego obie mieszkałyście?
- Nie było go w kraju. W marcu wyjechał do Liverpoolu, miał przylecieć dopiero na Boże Narodzenie.
- Rozumiem. W takim razie, jak pani udało się odnaleźć panią Łaskę?
- Pomogła mi znajoma z Wrocławia. Akurat przyjechała do Gdańska, na urlop. Miała znajomego tu, na miejscu, który wcześniej pracował w spec-służbach. Wybraliśmy się do stoczni, gdzie znaleźliśmy ślady, że ktoś tam był… nie tylko bezdomni.
- Hm… Kolega pani znajomej był kiedyś antyterrorystą, czy tak? Wie pani dlaczego przestał służyć w policji?
- Nie pytałam.
- Dobrze. Wróćmy do sprawy. Dwudziestego trzeciego października doszło do strzelaniny w mieszkaniu, które należy do partnera pani Łaskiej. W jej wyniku zginął człowiek, którego tożsamości nie udało się jednoznacznie ustalić. Czy mogłaby mi pani powiedzieć, jak do tego doszło?
- Nie pamiętam... Nie jestem pewna... To działo się tak szybko...
- Spokojnie, pani Joanno. Tutaj jest pani bezpieczna. Proszę oddychać powoli. Wdech, wydech... dokładnie tak. To, co się działo już minęło i nie może pani w żaden sposób skrzywdzić. Może wody?
- Dziękuję...
- Jeśli czuje się pani na siłach, proszę kontynuować.
- D-dobrze... Byłam z koleżanką, kiedy on wszedł do mieszkania. Zaczął strzelać! Nie wiem, kto to był, ani po co przyszedł! Po prostu zaczął strzelać…
- Proszę... Skąd pani koleżanka miała broń?
- Nie wiem. Nie wiedziałam, że w ogóle jest uzbrojona! Po tej strzelaninie już jej nie widziałam.
- Tak, policja wciąż jej szuka. Dobrze, na razie pomińmy tę kwestię. Gdzie odnalazła pani panią Łaskę?
- ...W piwnicy meczetu.
- Hm. Kto panią tam zaprowadził?
- Imam, po tym jak przedstawiłam mu sprawę. Powiedziałam, że mam pewne podejrzenia po tym, co odkryliśmy w stoczni, że któryś z wiernych uprowadził moją przyjaciółkę. I że chyba tutaj ją przetrzymuje. Imam nie chciał wierzyć, ale w końcu stwierdził, że on niczemu nie jest winien, więc pewnie i tak nic nie znajdę. Zaprowadził mnie do piwnicy. I tam... o Boże, była tam! Pobita, zakrwawiona, ledwo żywa. Byliśmy w szoku. Zabraliśmy ją stamtąd. Mogła chodzić, więc wyprowadziłam ją z meczetu i wsadziłam do auta. Zawiozłam Kasię do szpitala na Polanki, jest najbliżej. Imam został w meczecie, powiedział, że będzie modlić się do Allaha, aby znaleziono tego, który tak potraktował Kasię.
- Czy wie pani, co stało się z porywaczem?
- Nie… Policja nadal go szuka, prawda?
- Już nie... w zasadzie, sądzę, że mogę to pani powiedzieć. Tego samego dnia, kiedy odnalazła pani panią Łaskę, porywacz został potrącony przez furgonetkę, która wpadła w poślizg. Mężczyzna zginął na miejscu. Niestety policja nie ustaliła jego tożsamości, ale pani i pani przyjaciółka mogą być spokojne, że już nigdy więcej nikogo nie skrzywdzi.


*koniec nagrania*

- Co o tym myślisz? – starsza kobieta spojrzała pytającym wzrokiem na kolegę po fachu. Mężczyzna dłuższą chwilę tarł zarost na policzkach w zamyśleniu. W końcu się odezwał:
- Wiele nieścisłości. Całkiem sporo prawdy, jeszcze więcej kłamstwa... Wiem, nie o to pytasz - uśmiechnął się półgębkiem, widząc zdegustowanie koleżanki. - Dziewczyna niewątpliwie jest zdrowa jak ryba, może tylko trochę wystraszona, tym co zaszło, ale jednak całkowicie zrównoważona psychicznie. Wiolu... jestem święcie przekonany, że cokolwiek jej przepiszesz i tak spuści to w kiblu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz